2010/09/23

Tytuł

W głębi duszy jestem poetą. Codziennie układam wiersze z zasłyszanych w miejskich rozmowach wyrazów. Recytuję je w ciszy swoim wnętrznościom. Po zmarszczonej wątrobie nie mogę nigdy poznać czy podobają się jej moje sklejki słowne. Serce zawsze bije trochę za szybko, więc tylko czasem, kiedy przyśpiesza jeszcze bardziej, wiem że poruszyła go moja twórczość. Żołądek... jemu wszystko się podoba kiedy nakarmiony, więc nie traktuję go poważnie. Płuca chłoną każdą strofę, w każdej znajdą coś dobrego oddzielając od gorszego. Ufam swojej prywatnej publiczności. Dwa rozbierzne marzenia ścigają się w mojej głowie o pierwszeństwo w kolejce do urzeczywistnienia, choć poniekąd jedno z nich na pewno będzie częścią drugiego. Bogactwo, ambrozje, kolumny, rogi obfitości konkuruje z kilkoma tysiącami miesięcznie, żeby na pety, książki, prasę, płyty CD i od czasu do czasu nowe stroje było. Wiesz, myślę o tobie, trochę za dużo. Dla ciebie też układam wiersze z pojedynczych, wyrwanych z długich, bezsensownych zdań wyrażeń. Wesołe, z przekąsem, żebyś się śmiała, chichrała. Palę kiepa za kiepem stojąc na krawężniku w centrum miasta, obok sklepów, butików, restauracji, kopce bez przerwy, zatruwam powietrze. Unia Europejska powinna nałożyć na mnie jakąś karę, wypisać mi mandat za nadmierną produkcję substancji nieekologicznych. Używam życia w swój własny sposób, tego nikt nie może mi zabrać dopóki nie szkodzi to moim współlokatorom, prawda? Mogę niszczyć się tyle ile zdołam. Na raz, na dwa, na trzy... Wszystkie wiersze, które dla Ciebie napisałam, zniknęły. Minęło trochę czasu, usłyszałaś je gdzieś w telewizorni tudzież innej rozgłośni. Zrozumiałaś, rozpięłaś koszulę, rozłożyłaś nogi, powiedziałaś "weź mnie". Ponieważ odwiecznie charakteryzowała mnie słabość do ciebie, niewiele myśląc wzięłam cię. Całą. Bo tak naprawdę w duszy jestem poetą i codziennie układam wierszę z zasłyszanych w twoim pierdoleniu pojedynczych wyrazów.

No comments: