2010/02/04

Coś tam

Szeroki horyzont możliwości jest niczym innym jak źródłem problemów. Czuję chłód – proszę nie przypisywać temu drugiego dna czy głębszego sensu. W pokoju po prostu jest zimno, kaloryfer wyłączony, a za oknem temperatura poniżej zera. Na moich nogach skromne przyodzienie w postaci bokserek, wyżej szary podkoszulek i cienki sweterek typu serek. Na klatce piersiowej pozostałości z drożdzówki z wiśnią, tzw okruchy. Bogate menu restauracji powoduje zakłopotanie oraz spowalnia proces decyzyjny. Niemożność skosztowania wszystkiego podczas jednej wizyty prowadzi do głębokich rozważań nad egzystencją, które najczęściej kończą się złością lub łzami. Krzesło jest za wysokie w stosunku do biurka, nie mogę przyjąć wygodnej pozycji. Czy wpłynie to jakość tekstu? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie wraz z końcem czytanki. Dysonans wartości i celów na jednej płaszczyźnie został mianowany jednym z najsmutniejszych zjawisk w relacjach międzyludzkich. Przyczyną kataklizmów wewnętrznych, tornad egzystencjalnych, turbulencji uczuciowych. Oczywiście można spróbować wrócić na tę samą ścieżkę, ale po co? Proponuję zastanowić się chwilę nad sensem i jakością dalszej wspólnej podróży. Jeśli obierzecie dobry kierunek w swoich rozmyślaniach dojdziecie do wniosku, że sensu nie ma, a jakość jest niska. Co można powiedzieć o Marysi? Marysia na pewno nie chciała. Tłumaczy się zadając dość krępujące pytanie: no bo jak ktoś o moim wzroście (dla tych, którzy nie znają Marysi – jest niska) mógłby chcieć i w stanie byłby doprowadzić do obecnej sytuacji? Nie sposób nie zgodzić się z Marysią, która w między czasie dyskretnie palcem wskazuje na potencjalnego winowajcę i źródło kłopotów. Podświadomie spodziewamy się mężczyzny. I trafiamy w samo sedno, ponieważ Marysia jest heteroseksualna. Ale równie dobrze na miejscu wskazanego przez Marysię mężczyzny, mogłaby być kobieta. Wymagałoby to jedynie od naszej drobnej koleżanki innej orientacji. Co można powiedzieć o mężczyźnie? Na imię mu Krzysztof i w przeciwieństwie do Marysi – to też na pewno podświadomość podpowiada – nie jest drobny. Jego twarz ma skłonność do przybierania dość tępego wyrazu, co wielokrotnie utrudniało Krzysztofowi nawiązanie normalnych relacji z ludźmi. Marysia początkowo uważała to za niezwykle urocze i zabawne. W późniejszej fazie przestała zwracać na to uwagę, z czym trudno było pogodzić się Krzysztofowi. Brakowało mu pieszczot i słodkich przezwisk, które wymyślała mu Marysia, gdy wyglądał jak idiota. Krzysztof też na pewno nie chciał, wiemy to. Niestety tępy wyraz twarzy Krzysztofa nie przychodził znikąd – był mocno powiązany z możliwościami jego umysłu. Drobna postura Marysi potrafiła zmylić – Marysia tak naprawdę wiele chciała i wymagała od życia, otoczenia, siebie samej. Z ciemnej jak noc pieczary powoli, acz zdecydowanie wyłania się pytanie: cóż zatem Marysia robiła z Krzysztofem tak długo? Po co Marysia w ogóle wchodziła w głębsze relacje z Krzysztofem? Odpowiedź jest prosta: uległa powierzchownym przyjemnościom i drobnym zdolnościom Krzysztofa, które nie sprawdzają się w związkach „na dłuższą metę”. Dalej nie mam ochoty zagłębiać się w problemy Marysi i Krzysztofa. Podświadomość koniec tej historii na pewno trafnie wam podpowie. Obszerna gama kolorów zwiększa ryzyko wyboru złego odcienia do pokoju dla dziecka. Im więcej możesz, tym mniej robisz. Świadomość posiadania więcej niż dwóch opcji jest zdecydowanie niekorzystna dla zdrowia.

1 comment:

Unknown said...

a ja to lubie czasem to przeczytac, a nie zawsze jest latwo