2008/11/21
dzień jak piątek
Nienawidzę metra rano. O kurwa, jak ja nienawidzę jeździć metrem rano. Wsiadłam dziś po godzinie ósmej, na szczęście bydła dużo nie było, ale wystarczyło, żeby zepsuć mi na chwilę nastrój, śmierdziało strasznie, jakby się nie umyli i do tego jeszcze to ciepło, prawie się zrzygalam. Usiadłam na wolnym miejscu, przeraziłam się tym co ujrzałam przed sobą, rząd obrażonych na cały świat twarzy, nieszczęśliwych postaci, rozglądam się po całym wagonie i na pozostałych siedzeniach widzę to samo jakby się zgrali, niczym flash mob tylko wcale nie bawił. Dj KiM mi pięknie przygrywa, kręcę się troszkę wiercę, do muzyki bujam, tupam, uśmiecham i wtedy all eyes on me, jakbym była stworzeniem nie z tej ziemi, bo co? Bo się uśmiecham? Do okoła bure kolory, czarny, szary, brązowy, jakby chcieli wtopić się w tą marną jesień...A ja na żółto. Wilanowska, wysiadam, zmieniam na Bjork - Alarm Call. "It's an alarm call so wake up wake up" śpiewa. Idę do szkoły, mijam ludzi w różnym wieku, ci młodsi obcinają mnie z zazdrością, to wszystko przez moje świecące fioletowe buty. Też chcieliby takie mieć, a chuj-nie będą. Uśmiecham się, świeci słońce, jest zajebiście, ptaszki ćwierkają, wchodzę do szkoły, zdejmuję kurtkę i już jestem wkurwiona, bo strasznie gorąco w środku. Zamiast iśc na lekcję kładę się na kanapie i leżę, "Possibly maybe" Bjork teraz, zaczynam myśleć, o różnych sprawach, o różnych ludziach, jest naprawdę ciepło w tej mojej szkole, w końcu zasypiam, nie słyszę dzwonka, takie mam słuchawki. Instynktownie budzę się pare minut po dzwonku na polski, zastanawiam się czy wyjść do domu czy pójść do klasy, poszłam i nic nie z tej lekcji nie wyniosłam, dobra...Pani Basia zrobiła mi jak zwykle zajebistą kanapkę, cud kobieta, robi zajebiste kanapki, co dalej, angielski, napisałam test, wyszłam do domu, dojechałam do domu, posiedziałam chwilę bezczynnie i teraz właśnie piszę, a jak skończę to jeszcze chwilę posiedzę bezczynnie, następnie wstane, spakuję się i pojadę na mokotów, stamtąd do centrum i zacznę pić wódkę przy dobrej muzyce i nie wiem gdzie, i nie wiem kiedy, skończę - pewnie się strasznie poraz kolejny upodlę
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment