Zapach smażonych jajek wydobywający się spod pach. Topniejący beton, mokre racuchy na koszulkach, ja siedzę, skrobię swoje imię w centrum miasta. Gdzieś w oddali słychać chrzęsty i trzaski tłuczonych, rozgniatanych butelek - to młodzież rozpija się w plenerze. Co by się nie działo, w mojej głowie zakodowany jest uśmiech, nawet gdy jadę autobusem pełnym zdyszanych starych ludzi: bab w bluzkach na ramiączka z nieogolonymi pachami, facetów w przykrótkich szortach odsłaniających nierzadko o wiele za dużo. Dni mijają tylko dobrze, i - niestety (jedyne w całej tej historii) - szybko.
Pierwsze 11°C dziś, a ja myślę już o lecie...
2 comments:
łeee no pora roku nieogolonych pach tramwajowych jeszcze przed nami:)
to byłam ja! pandorella!
Post a Comment