2009/12/04

Figle

Nie pamiętam jak wyglądasz, a widuję cię codziennie. Budzę się przy tobie, jadę z tobą do miasta, widzę cię tu, widzę cię tam. Niekoniecznie w tych samych miejsach, niekoniecznie o tych samych godzinach, ale jesteś, a ja nie pamiętam twojej twarzy. Nie wiem jakiego koloru masz oczy, jak układają ci się włosy, nie mogę wyobrazić sobie twojego uśmiechu, choć przecież tak często się śmiejesz. Pamiętam twoje reakcje, potrafię powiedzieć co lubisz zjeść, obejrzeć, posłuchać, ale nie wiem w jaki sposób trzymasz sztućce, czy jesz ładnie, a może mlaszczesz? Zasypiam z tobą, wiem, że jesteś ciepła, tylko jak śpimy, czy chrapiesz i wiercisz się - nie mam zielonego pojęcia. Zapach twój jest dla mnie odwieczną zagadką, twoja skóra, jej faktura - niewiadomą. Znam twoje imię i datę urodzenia, ale kim jesteś i co robisz ze mną? Potrafię wyczuć kiedy jesteś zła, a kiedy wesoła, ale jak wtedy wyglądasz i odnosisz się do mnie - to wciąż pozostaje pod znakiem zapytania. Nie pamiętam jak wyglądasz, a widuję cię codziennie. Czasem zastanawiam się czy ty w ogóle istniejesz? Powiedz, czyś ty naprawdę była, bo ja jestem... I choć nie mam pewności, że ty naprawdę jesteś w całości gdzieś obok, bo przecież możliwe, że te elementy to moje myśli, pragnienia tak mocno odbite w mojej wyobraźni, zachowuję się szanując w pełni twoje uczucia. Gotuję obiady smaczne dla nas obu, choć przy stole, w trakcie jedzenia, nie do końca cię widzę. Tak jakbyś wiecznie siedziała, stała, leżała odwrócona do mnie bokiem. Dobrze mi się z tobą rozmawia, słuchasz uważnie, jesteś zabawna. Chyba jesteś, określenie realności twojego jestestwa to zadanie, które zdecydowanie przerasta moje możliwości. Ale nawet jeśli cię nie ma, to nie odchodź, bo dobrze mi z tobą, tylko prośbę mam jedną - więcej chcę ciebie pamiętać. Chcę obraz mieć całej twojej osoby. Może z czasem na to pozwolisz.