2008/07/05

prześwit

obserwowałam, patrzyłam, ale nie wiele myślałam, popłynęłam razem z tym chaosem i bałaganem, wszechobecnym nieogarnięciem wymalowanym na twarzach wszystkich osób, niezależnym roztrzepaniem, nad którym nie mogło zapanować nic. stałam po środku, zmieniając jedynie grymasy na buzi, prezentując swoje umiejętności mimiczne niewidzialnej publiczności, bo ta prawdziwa była zajęta dokładnie tym samym... czas zasiadł w wagonie największego roller-coastera, czas razem z formą dali się ponieść atmosferze, którą wytworzyliśmy my - LUDZIE IMPREZOWI - za dnia tak słabi wobec tykających zegarów i mikroskopijnych atomów. ale nocą przewracamy świat zasad do góry nogami,  tak jakbyśmy od piątku wieczór do poniedziałku rano zwiedzali "Sklepy Cynamonowe" w wersji XXI wiecznej, nieskażonej kapitalizem i katastrofizmem, pełnej uczuć i metamorfoz. kiedy będziemy już gotowi, zawiesimy nasze dzieło w niezłamanej czasoprzestrzeni dla późniejszych, czarniejszych pokoleń.

No comments: